środa, 4 kwietnia 2012

Loreal Force Vector - maska do włosów

Na punkcie kosmetyków do włosów mam totalnego fioła. Dzisiaj chciałam przedstawić Wam produkt, który na stałe zagościł w mojej łazience. Maska do włosów Loreal Force Vector.


Maska przeznaczona jest do włosów cienkich, kruchych i osłabionych. Ma bardzo rzadką, lejącą się konsystencję. Trzeba uważać przy jej nakładaniu, gdyż przelewa się przez palce.



Nakładam ją na umyte, wilgotne włosy, na całej długości. Przeczesuję grubym grzebieniem. Następnie nakładam na włosy foliowy czepek i zawijam w ręcznik. Podgrzewam przez chwilę suszarką, a po 30 minutach zmywam. 

Włosy są po niej bardzo śliskie, lejące i sypkie. Maska jest bardzo lekka i nie obciąża moich cienkich włosów. Co więcej, powoduje że włosy są mocno odbite u nasady, są puszyste, a zarazem wygładzone. To pierwsza taka maska jaką testowałam, która intensywnie wygładza włosy, jednocześnie podnosi je u nasady, a przy tym w ogóle ich nie obciąża. Można by pomyśleć, że to ideał........ niestety nie.

Maska ma kilka minusów. Efekt jaki daje na włosach utrzymuje się tylko do kolejnego mycia. Na dłuższą metę nie regeneruje włosów, ani ich nie nawilża:( Nie powoduje też, że włosy przestają się łamać. Wiem, że wielu osobom przeszkadza jej lejąca konsystencja. Zatem dlaczego używam maski, której działanie jest tylko pozorne, a tak naprawdę nic nie robi??

Moje włosy są cienki, zniszczone, z łamiącymi się końcówkami. Maski używam rzadko. Wtedy, kiedy potrzebuję aby włosy były gładkie, błyszczące, łatwo się układały, i nie były przyklapnięte. I tu sprawdza się świetnie. Żałuję, że działanie maski nie jest długotrwałe, mimo to nadal będę ją kupować.

Zapomniałam napisać o jej zapachu. Dosyć kontrowersyjny, nie każdemu przypadnie do gustu. Trochę kojarzy mi się z męskimi kosmetykami, a takie zapachy bardzo lubię:)


Pozdrawiam :)
Beautybox






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz